W jednej chwili wszystko można przekreślić grubą kreską.
ŚRODA
- Na to ja się nie zgodziłam! - Zaprotestowałam.
- Chyba nie sądzisz, że w środku nocy będziemy trzeźwi na imprezie u Akhrema?
- To nie miała być rodzinna imprezka? Z naciskiem na rodzinna i imprezka.
- W sumie tak - speszył się. - Wiesz, jak to jest z nami... Polakami.
- To nie znaczy, że mamy się napruć w cztery dupy!
- Ale możemy - zauważył.
- Piotrek! - szturchnęłam go. - Nie poznaję cię!
- Może jeszcze mnie nie znasz? - puścił mi oko.
- Oj, Piotruś - pokręciłam głową z dezaprobatą.
- Lenka, skarbku, spokojnie.
- Skarbku? - zaśmiałam się. - Poza tym jestem spokojna.
- Dziwnie mi się powiedziało - skrzywił się.
- Oj, a gdzie mielibyśmy nocować? - Spytałam, zmieniając temat.
- Alek już mi wszystko wyjaśnił. Nocujemy u niego, jeśli tylko się zgodzisz.
- W razie czego mam prawko.
- Nie chcesz pić? - Zdziwił się.
- Nie muszę pić, żeby się dobrze bawić - wytłumaczyłam.
- Rozumiem. To co? Pakujemy manatki i jedziemy?
- Jeśli się nie pogniewasz to najpierw bym się wykąpała - mruknęłam.
- Nie ma sprawy. Mogę sobie zrobić herbatę?
- Jasne. Herbata jest w tej niebieskiej puszce. Cukier sobie znajdziesz. Obok powinny być ciastka. Włącz sobie telewizor czy coś - wymieniałam, wyjmując z szafki ciuchy.
- Dam radę - uśmiechnął się.
- Mam nadzieję. Mieszkania mi nie spal - puściłam mu oko, udając się do łazienki.
- Osz ty, wredoto - zaśmiał się.
Wychyliłam się na chwilę zza framugi drzwi i powiedziałam:
- Wiem, że mnie uwielbiasz!
- Wmawiaj sobie, Lenka, wmawiaj sobie - wysłał mi buziaka.
Stałam przed domem Akhrema, wpatrując się w biegających za sobą synów soviackich siatkarzy.
- Seba! Seba, synu, chodź tu - nalegał Igła od paru minut.
- Tato - jęczał raz po raz mały.
- Dwa razy nie będę powtarzał - zagroził Krzysiu.
- Dobrze. Zaraz wracam - powiedział Sebastian do synów gospodarza.
Po chwili podszedł do mnie Aleh i podał mi szklankę.
- Piwko? - zagaił.
- Jasne - odpowiedziałam, przejmując szkło.
- Chodź, usiądziemy sobie - wskazał drewnianą huśtawkę po prawej stronie.
Skierowałam się we wskazanym wcześniej kierunku. Zasiedliśmy na drewnianym meblu ogrodowym.
- Bardzo ładny dom - skomplementowałam kapitana Reski.
- Dziękuję, choć te gratulacje to do mojej żony.
- Dobrze. Następnym razem pogratuluję jej zmysłu architektonicznego - zaśmiałam się.
- Wypadało by - zawtórował mi.
- Kowal wie o libacji?
- Nawet został zaproszony - uśmiechnął się. - A ty? Długo Pit musiał cię namawiać?
- Trochę - wypiłam łyk gorzkiego płynu - długo.
- Oj, Lena - pokręcił głową. - Zgodziłaś się, bo...
- Bo podobno ty i Paul napieraliście na Pita, by przybył w moim towarzystwie.
- Prawda. Tylko dlatego?
- Tak.
- To miał ciężki orzech do zgryzienia - stwierdził.
- Twardy - poprawiłam go.
Powalone skrzywienie, pomyślałam.
- Co twardy?
- Twardy orzech do zgryzienia, nie ciężki - wyjaśniłam.
- A! O to chodzi! - uderzył się otwartą dłonią w czoło. - Rozumiem. Twardy orzech do zgryzienia - powtórzył. - Muszę zapamiętać.
- Wszystko w swoim czasie - kąciki moich ust poszybowały ku górze.
- Gdzieś już to słyszałem - mruknął.
- Od żony, jak nalegałeś na kolejne dziecko? - Zachichotałam.
- Nie spocznę, póki nie urodzi mi się córka.
- Żona wie?
- Powinna...
- Nastawić się psychicznie?
- Tak. To na pewno. Jeśli młoda wdałaby się w braci...
W moich uszach rozbrzmiał jego melodyjny śmiech.
Jeden z chłopców wskoczył na kolana ojca.
- Dzień dobry - przywitał się.
- Dzień dobry.
- Tato!
- Słucham, synu - odrzekł Alek.
- Co to za pani? - Spytał malec, patrząc na mnie z nieukrywaną ciekawością.
- To jest koleżanka wujka Piotrka - odpowiedział.
- Koleżanka?
- Powiedzmy - wzruszyłam ramionami.
- Czyli dziewczyna?
- Nie - pokręciłam głową.
- Synu, czy ty nie przesadzasz z tym przesłuchaniem?
- No co? Ładną koleżankę ma wujek - mały wyszczerzył ząbki.
- Dzięki - zaśmiałam się.
- Ej, chłopaki. Co to ma być? Rodzinny podryw?
W mojej obronie stanęła Ignaczakowa, znana towarzystwu jako Iwona.
- Skądże! To młody się zbierał na podryw, ale coś nie bardzo. Zmykaj - szturchnął swego potomka.
- Ty też zmykaj, gospodarzu - powiedziała, wskazując resztę zawodników. - Karkówka ci się fajczy.
- Tak jest!
Aleh posłusznie wykonał polecenie.
- Dzięki za ratunek - westchnęłam.
- Nie ma za co. Większość z nas przez to przechodzi.
- Ale ja nie jestem jedną z was.
- Dlaczego nie? - zajęła miejsce obok.
- Nie jestem dziewczyną Piotrka.
- To nic. Teraz należysz do tego grona - wskazała soviaków i ich rodziny. - Nie ważne, czy jesteś dziewczyną któregoś z nich, czy narzeczoną ministra. Wszyscy cię polubiliśmy, a od nas nie jest łatwo się uwolnić - wstała i wyciągnęła rękę w moim kierunku. - Chodź.
- Muszę? - Jęknęłam.
- Mówiłam ci, że od nas się nie uwolnisz - puściła mi oko.
- Najwyraźniej.
Ruszyłam za panią Ignaczak wprost do paszczy lwa, lub stada lekko podchmielonych tyczek... Jak kto woli.
Opadłam na ogrodowe krzesło obok Pita, a kąciki moich ust automatycznie powędrowały w górę. Siatkarz odwzajemnił gest i lekko uścisnął moją dłoń. Gdyby nie fakt, że chyba jest ostatnim wolnym facetem na ziemi, który miałby chęć mnie poderwać, to bardziej by mnie to przeraziło niż ucieszyło.
Z Piotrkiem można było żyć na totalnym high life'ie. To była jedna z jego licznych zalet.
Zerknęłam na Nowakowskiego, a ten skinął głową na stół. Aleh własnie stawiał na nim alko-chińczyka. Z góry uprzedzam, że to przeklęta gra. Polała się czysta, a ja odpadłam po czwartej kolejce, czyli ósmym kieliszku...
- Nie, dzięki.Czuję, że przybyło mi z dwa kilo - odpowiedziałam na pytanie gospodarza.
- W razie czego...
- Wiem, gdzie cię szukać.
- To dobrze - uśmiechnął się.
Pit gdzieś zaginął... Zapewne w akcji. Zamiast niego, towarzystwa wpierw dotrzymywał mi Akhrem, a następnie Lotman.
- Szkoda, że to już koniec sezonu - westchnął.
- Czemu? Wrócisz do Stanów, do domu - wymieniałam - do kolegów. Będziesz mógł zagrać dla swojego kraju...
- Tu jest mój dom - wyszczerzył się. - Kocham Rzeszów.
- Ja również. Chociaż tęsknię za domem, w którym się wychowałam.
- Za nim zawsze się tęskni - stwierdził. - Ale za każdym ukochanym miejscem można zatęsknić.
- Każde też można znienawidzić - mruknęłam.
- Prawda. Nienawidzisz jakiegoś miejsca? - Spytał.
- Tak. Nienawidzę plaży w Mielnie - odrzekłam.
- Czemu?
- Bo tam się wszystko skończyło - odparłam, ślepo wpatrując się w przestrzeń.
- Co się skończyło?
- Moje życie. Moje marzenia... Moje wszystko - podsumowałam.
- Można dokładniej?
Zerknęłam na niego.
- Tam skończyła się moja czynna przygoda z siatkówką - wyznałam.
W jego oczach ukazało się współczucie, a ramiona oplotły moje ciało.
Od autora:
Przepraszam za opóźnienie, ale "Ksawery" trochę zaszalał i przez caluśki piątek nie miałam prądu, co równało się brakowi Internetu. Jedyny plus tego wszystkiego to odwołane zajęcia w szkole i możliwość odespania czwartkowej pobudki przed wyjazdem na konkurs do Gdańska, gdzie widziałam tramwaj z siatkarzami (reklama EuroVolley). Cudeńko!
Dużo dialogów, aczkolwiek nie jestem zbytnio zadowolona. Przepraszam za ten gniot. Inaczej tego nazwać nie można. Zero sensu, jakiejkolwiek logiki. Rozczarowanie.
Widzieliście dzisiejszy mecz Lotosu Trefla Gdańsk i ZAKSY Kędzierzyn-Koźle? Moim zdaniem Bociek wygrał całą transmisję swoimi przed- i pomeczowymi wygłupami z gdańskimi maskotkami (jedne z najlepszych w PlusLidze. Uwierzcie mi! Co one wyrabiają na meczach... Mistrzowie) oraz przytulasami z Dickiem Kooy'em! Jeden z najlepszych bromance'ów naszej ligi.
To chyba byłoby na tyle. Jak zwykle wiedzcie, że bez Was to wszystko nie miałoby sensu, więc wchodźcie, czytajcie i KOMENTUJCIE. To motywuje.
Pozdrawiam, Zuza.
Fajny :D
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńCudowny. Serdecznie zapraszam na mojego pierwszego bloga http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz :) nareszcie udało mi się nadrobić zaległości i przeczytałam do końca :] zapraszam do mnie :D http://zagubiona-w-swiecie-marzen.blogspot.com ;) /Justyna
OdpowiedzUsuńKurczę, no. Chyba pod każdym rozdziałem będę zachwycała się Piotrkiem. On w tym blogu jest taki uroczy, matko z ojcem.
OdpowiedzUsuńRozdział super, piszesz świetnie. Jakoś tak bardzo mi się to podoba, jejku.
@pozdrawiam_
Serdecznie zapraszam na mojego pierwszego bloga gdzie pojawił się prolog http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSkomentowałam :) Mam nadzieję, że moja opinia przypadnie Ci do gustu :) Pozdrawiam, Zuza.
UsuńTakie rozdziały to ja mogę czytać. :D Ten ma świetne dialogi. A twoje wydanie Piotrka- uwielbiam! Czekam na następny. Pozdrawiam. e.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że Lena poszła na tą grillolibację, nie rozumiem, nad czym ona mogła się zastanawiać? :D Alek, czyli rzeszowska gaduła, o wszystkim i o niczym, mógł się poznęcać nad Lenką dalej, choć nie mam tego za złe Iwonie, bo zawsze mi się dobrze kojarzy i cieszę się, że się pojawiła :)
OdpowiedzUsuńPaul czyli lekarstwo na wszelkie smutki, tylko niech się tam nie rozpędza chłopak. Piotrek to wie kiedy zaginąć, ten to jest.
Nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejny. Ściskam <3
Przepraszam, że tak długo nie komentowałam, ale nie miałam internetu w Niemczech.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <3
Lotman <3333333
Czekam na nn ; *
Boziu jaki słodki Piotruś, takie rozdzialy mogę zcytać wiecznie, wiecznie, wiecznie przez duże w z nastawieniem na wiecznie. Mam nadzieję, że oni będą ze sobą bo pasują do siebie i syn naszego kapitana z stolicy podkarpacia i syn igły boziu marzenie.
OdpowiedzUsuń' Sen. Bardzo go lubisz. Lubisz również śnić, hasać z ze znajomym Morfeuszem po bezdrożach, po polach pełnych żółtych kwiatów, Twoim katem i utrapieniem jest dzwoniący jak co rano żelaznymi obręczami Mefisto- czyli innymi słowy mówiąc budzik. '
Zapraszam na rozdział drugi : http://blekitneoczy1.blogspot.com/2013/12/two.html
Pozdrawiam Anka
WIEDZIAŁAM! WIEDZIAŁAM, ŻE POD TĄ PRZYKRYWKĄ "RODZINNA IMPREZKA" COŚ SIĘ CZAI!
OdpowiedzUsuńTaka tam libacja. Mała. Trochę. Bardzo.
Dobra, zagadałyśmy się na GG o Achremie i jego produkcji.. i teraz to mi siedzi w głowie, kurna!
Wracając do tego pana, to ładną imprezkę uszykował. Ciekawe czy karkówka uległa całkowitemu sfajczeniu? :D
A ciekawe jak bo całej libacji będzie czuł się Piotrek...
Mam nadzieję, że nie palnie żadnego głupstwa xD
No i szkoda mi Leny... (chore, ale chciałam tu wpisać 'Klaudyny') Życie to jest jednak chujnia.
Życzę ci powodzenia na testach jutro z języka, o ile takowe piszesz. Bo ja piszę. GOD, WHY...
Przykro mi, że musisz czytać moje wywody na gg o serenadzie o Jankowskim i różnych głupot. xD Ale wiem ,ze i tak mnie lubisz. *.*
Dzięki siostra i trzym się. :*
Malutka, skromniutka porcja tumblr'a.
MYŚLĘ, ŻE TO ZDJĘCIE W ZUPEŁNOŚCI WYSTARCZY.
I KOMENTARZ: "gdzie on trzyma te ręce".
To po prostu wygralo.
NIE ZASNĘ DZIŚ.
https://scontent-b-vie.xx.fbcdn.net/hphotos-ash3/1459181_439063139554088_1401272764_n.jpg
Trzym się. ;*