Ktoś rozcina nożem Twoje serce, gdy ono bije.
PONIEDZIAŁEK
Wygrzewałam się w promieniach rzeszowskiego, wiosennego słońca, czekając na przybycie dwumetrowej tyczki, z którą byłam umówiona na spotkanie. Po raz kolejny skierowałam twarz ku centrum naszej galaktyki i przymknęłam powieki. Siedziałam w lekkim rozkroku na świeżo wypucowanych schodach wejściowych Uniwersytetu Rzeszowskiego, tarasując przejście wszystkim zainteresowanym. Otworzyłam oczy, a pole swego widzenia pokierowałam ku studentowi, który, opierając się o barierkę schodów, stał parę metrów dalej i pożerał mnie wzrokiem.
Co może być pociągającego w brązowookiej blondynce, ubranej w jeansowe szorty, czerwoną bokserkę i cienką katankę z rękawami 3/4? Długie, szczupłe nogi przyodziane w czerwone podróby Vansów? Sarkastycznie mówiąc, gratuluję gustu.
- Co jest? - Spytałam łagodnie, patrząc mu w oczy.
- Nic, nic - odparł szybko speszony, nawet przystojny chłopak.
- Przyznaj się. Ślepa nie jestem, jak zdążyłeś zauważyć.
- Ładna jesteś - skomplementował mnie.
- Dziękuję, aczkolwiek nie podzielam twojej opinii z takim samym entuzjazmem.
- Wszystkie kobiety są takie same - stwierdził.
- Faceci też. W wieku ośmiu lat przestają się rozwijać, a potem już tylko rosną, ile fabryka dała!
- Dzięki - prychnął.
- Nie ma za co. Wiem, jestem wredna. Może czasami nawet chamska? - Spytałam retorycznie. - Cóż, nie wszyscy muszą mnie lubić.
- Wszyscy muszą cię znosić.
- Niekoniecznie - zauważyłam. - Zawsze mogą mnie unikać.
- Też prawda.
Podszedł bliżej i zajął miejsce koło mnie.
- Coś jeszcze?
Mój głos był ostry, a wręcz jadowity.
- Dasz mi swój numer?
Gdy wypowiadał te słowa, rozglądałam się za wybawieniem. Jest! Piotrek pojawił się na horyzoncie.
Chłopak był okay, ale nie w moim typie. Brakowało mu tego czegoś, co przyciągało mnie do facetów. Może po prostu nie był Kądziołą?
Skierowałam twarz ku rozmówcy.
- Przykro mi, ale i tak by nic z tego nie było - zaczęłam. - Jak chcesz przelecieć, to idź do burdelu albo klubu dla gejów. Muszę iść. Żegnaj.
Wstałam ze schodów i, zarzucając lekko biodrami, by powiększyć jego porażkę (zazwyczaj tak się nie zachowuję), udałam się w stronę Pita.
Zatrzymałam się przed soviakiem i, opierając się czołem o jego tors, wyszeptałam:
- Dziękuję za wybawienie.
- Jakie wybawienie?
Wyprostowałam się i na odpowiedź skinęłam głową na siedzącego na schodach mężczyzną.
- Rozumiem. Natarczywy adorator?
- Raczej nadzieja na szybki numerek - odpowiedziałam z pogardą.
- Dziewczynę z zasadami trudno przelecieć?
Zaśmiałam się i, zbliżając usta do jego ucha, wyszeptałam:
- Jednemu się udało. Tylko jednemu.
- Ogółem było ich więcej? - Spytał zaciekawiony.
- O wiele więcej - odpowiedziałam, puszczając mu oko.
- Odbiegając po części od tematu, chcesz iść do mnie czy rezygnujesz ze spotkania?
- Czemu miałabym zrezygnować?
- Może też jestem jednym z tych, którzy pastwią się na niedostępnymi dziewczynami? - Zaśmiał się.
- Zaryzykuję. Umiem się pilnować, a z resztą zdążyłam już ci trochę zaufać.
- To co? Idziemy? - Spytał, wyciągając rękę w moim kierunku.
Pokiwałam głową i ujęłam dłoń środkowego.
Mieszkanie pełne mebli z ciemnego drewna (ani grama kurzu!), ściany i podłogi w beżowych, brązowych i kremowych odcieniach. Jasna, przestronna kuchnia z małym stolikiem w prawym rogu, przy którym zajmowałam miejsce.
- Kawa czy herbata? - Spytał gospodarz, kładąc na kamiennym blacie dwa białe kubki.
- Kawa, jeśli można.
- Można, można - uśmiechnął się radośnie. - Jaką sobie pani życzy?
Stanął z ręką zgiętą w łokciu i ułożoną przed resztą ciała, naśladując lokaja.
Zaśmiałam się serdecznie i pokręciłam głową z dezaprobatą.
- Rozpuszczalną z mlekiem i łyżeczką cukru, poproszę - odpowiedziałam.
- Wyśmienity wybór! - Odpowiedział, naśladując głosem Makłowicza. - Mój specjał!
Pit był przekomiczny. Taki wyluzowany, zupełnie, jak nie on! Podobno jest nieśmiały... Mówiąc szczerze, nie jestem w stanie tego zauważyć. Może ma do mnie trochę inne podejście niż do reszty przedstawicielek płci pięknej?
- Piotrek, mogę cię o coś spytać?
- Jasne - odparł, nasypując kawy do naczyń.
- Masz dziewczynę?
- Miałem narzeczoną. Ostatnio doszliśmy do wniosku, że trochę przerwy dobrze nam zrobi, aczkolwiek jeszcze niedawno miałem nadzieję, że to z nią stanę przed ołtarzem - wyznał.
- Życzę szczęścia i powodzenia - uśmiechnęłam się.
- A ty? Masz kogoś? - Spojrzał na mnie zachęcająco. - Twoje wyrzuty sumienia były spowodowane tym związkiem?
- Nie mam nikogo. Co do wyrzutów, chyba miały one miejsce za sprawą pewnego chłopaka, ale nie mam pewności.
- Rozumiem. Twój były? - Zalał proszek wrzątkiem.
- Wielokrotny - przyglądałam się, jak miesza mleko z powstałym wcześniej płynem. - Jeszcze z gimnazjum.
- Aż tak długi związek? - Podał mi kubek.
- Dziękuję - przejęłam naczynie. - Nie, same związki nie były długie, raczej częste.
- Najgorętsza para w szkole? - Spytał, siadając na przeciw mnie.
- Coś w ten deseń - potwierdziłam. - Był u mnie i starałam się trzymać go na dystans, ale, mimo wmawiania sobie, że nic do niego nie czuję, miałam z tym duży problem.
- Stara miłość nie rdzewieje - stwierdził.
- Coraz częściej umacniam się w tym przekonaniu. Przeraża mnie to.
Na ostudzenie myśli upiłam łyk kawy.
- Dobra - powiedziałam z uznaniem.
- To nie ja, to moja Jacobs - zaśmiał się, udając, że zarzuca grzywką, którą nie bardzo posiada.
Zawtórował mu, cudem się nie opluwając.
- Jeśli się kogoś na prawdę kocha to uczucie nigdy nie wygasa - spoważniał.
- Serio tak uważasz?
Pokiwał głową, a ja westchnęłam.
- Mam do niego zadzwonić?
- Niekoniecznie. Daj sobie trochę czasu - uśmiechnął się. - Miłość nie zając, nie ucieknie.
- Tydzień? Dwa? - Spytałam, niwelując suchość w gardle odrobiną ciepłej substancji.
- Myślę, że tydzień starczy. Zastanów się nad tym porządnie i w razie wątpliwości, lub chęci wygadania się, uderzaj śmiało. Służę radą - zaoferował się.
- Dziękuję. Bardzo mi pomogłeś, wiesz?
- Daj spokój. Od czego są przyjaciele?
- Przyjaciele? - Odparłam zdezorientowana.
- Masz coś przeciwko?
- Nie. Po prostu nie sądziłam, że traktujesz naszą znajomość tak poważnie.
- Pomyślałem, że skoro się dogadujemy, a ty nie jesteś dziewczyną, która chce mi się wpakować do łóżka, to dlaczego nie moglibyśmy być przyjaciółmi?
- W sumie racja. Możemy spróbować - powiedziałam, opróżniając powoli kubek. - Dziękuję.
- Nie ma za co - uniósł kąciki ust.
- Może zmienimy temat? - Zaproponowałam.
- To chyba dobre posunięcie. O czym gadamy?
- Możesz mi opowiedzieć o ostatnich treningach.
Piotrek spełnił moją prośbę.
Parę godzin spędzone na słuchaniu opowiadań o pracy rzeszowskiej drużyny były jak miód dla moich uszu. Piękne słowa, które zabijały wszelkie zło, panoszące się po zawiłych tunelach mojego umysłu.
Dopiłam kawę i wstałam z krzesła.
- Dziękuję - stanęłam za nim i objęłam go w linii barków. - Dziękuję za skuteczne wyrzucenie z mojej głowy wszystkiego, co swoim jadem zżerało mnie od środka.
- Nie ma za co, Lenka. Do usług.
Oparłam się czołem o sklepienie jego głowy.
- Pit, wiszę ci wypasiony obiad - zaśmiałam się.
- Niewątpliwie.
- Będziemy musieli się umówić, a póki co - odetchnęłam głęboko. Jego włosy pachniały miętą - muszę lecieć.
Wyprostowałam się i skierowałam ku drzwiom.
- Odprowadzę cię - usłyszałam za sobą.
Od autora:
Dziękuję Wam za prawie 4500 wejść! Mam nadzieję, że do końca historii stuknie nam 10 tysiów! :)
Asiu, mam nadzieję, że zasłużyłam na szereg tumblra. Pozdrawiam i jak będę podziwiać Mariusza koszącego trawę w wakacje to cyknę ci parę fotek :)
Za to "Jacobs" Was przepraszam... Audycja zawierała lokowanie produktu :P
Kocham Was, czekam na Wasze komentarze (CZYTAM = KOMENTUJĘ) i zapraszam na opowiadanie z Andersonem, Drzyzgą i, znów, Nowakowskim! <klik>
Pozdro600, Zuza.
Ajajajaj. czekałam, aż zaproponuje to odprowadzenie, czytasz w moich myślach. 8))
OdpowiedzUsuńPit jest taki uroczy, o matko z ojcem! :3 No tylko wyprzytulać i wyściskać.
@pozdrawiam_
Kurdę Pit jest przeuroczy i pasuje do Lenki, ale ona ma innego siatkarza w głowie i to mnie strasznie niepokoi, mam nadzieję, że jednak dziewczyna dojdzie do wniosku, że Rzeszowski środkowy jest o niebo lepszy.
OdpowiedzUsuń'Jak trafiasz do bidula to masz 13 lat i spędzasz w nim całe 2 długie lata, które wyryły w Twojej duszy i podświadomości rysę tak wielką, że zmieściłby się w niej wielki czołg lub co najmniej milion ton wielgaśnego i ciężkiego gruzu, który kiedy chodzisz porusza się w Tobie sprawiając Ci kolejny nieprawdopodobny ból.'
Zapraszam na prolog zupełnie nowej historii w rolach głównych Wojciechowska vs. Nowakowski.
http://blekitneoczy1.blogspot.com/2013/11/begining.html
Pozdrawiam Anka.
świetny:)
OdpowiedzUsuńDobra, przyznaję się bez bicia, że przy poprzednim rozdziale moje myśli wyglądały mniej więcej tak: "GDZIE JEST KU*WA KĄDZIOŁA?!"
OdpowiedzUsuńA po dzisiejszym wątku, moje myśli wyglądają tak: "Michale, czekam na ciebie!"
No co ja poradzę, że lubię tego gada? Ale Pita też, spokojnie. Tylko, że ktoś musi tu trochę pomieszać. :D
Poza tym to wszystko jak najbardziej cieszące oczy, łącznie z tym, że Piotruś potrafi robić kawę. To zawsze jest kawa. (A NIE HERBATA Z NUTKĄ CYTRYNY I DWIEMA ŁYŻECZKAMI CUKRU).
Wiadomcia, że czekam na kolejny. <3
+MARIUSZ KOSZĄCY TRAWĘ. CHCĘ.
Dawka tumblra, żeby nie było, że ja wredna:
Wojtuś i jego cytaty >>>>>>>>>
http://31.media.tumblr.com/a900103e6027f92f69e6eb52b05becf4/tumblr_mwqgqtx9vm1rhlbnbo1_500.jpg
Azaliż spójrzmy, o czym rozprawia senior Drzyzga:
http://25.media.tumblr.com/964956a08c39c13dd9b6879ecd38440a/tumblr_mwqgqtx9vm1rhlbnbo4_400.gif
Fakt. Bociu trochę zaszalał.
DOBRA, CLARK, DOBRA. JUŻ CIĘ LUBIMY.
http://bi.gazeta.pl/im/98/6a/e3/z14903960Q,Biale-kapielowki--Zielone-kapielowki.jpg
Pan Wołodyjowski.
http://www.siatkowka24.com/media/k2/galleries/11207/zdjecie18.jpg
AKCJI NOVEMBER JUŻ DZIĘKUJEMY
http://www.echodnia.eu/apps/pbcsi.dll/bilde?NewTbl=1&Site=ED&Date=20131123&Category=SPORTSWIETOKRZYSKIE02&ArtNo=112309971&Ref=PH&Item=41&MaxW=490&MaxH=610&border=0
Piotrek pokaż wąsa!
Piotrek: NIE.
http://www.siatkowka24.com/media/k2/galleries/11207/zdjecie36.jpg
Dobra, koniec dobrego.
(JECHAŁAM DZIŚ Z MARIUSZEM I ODPOWIEDZIAŁ MI "DZIEŃ DOBRY")
Wiesz, gdzie jestem. :)
BIG HUG x7899876, tak na przyszłość :D
<3
*MOVEMBER
UsuńPit jest ujmujący, ale tęskni mi się za Kądziołą, no kurde :( A jednak Lenka bardziej pasuje mi do środkowego, który niestety jeszcze nie mąci jej w głowie, a powinien się za to zabrać! Przyjaźń? Przereklamowane :D Szkoda, że teraz Piotrek ma świadomość tego, że cały czas w sercu Leny siedzi Misiek i nie za bardzo jest na niego rada. A może niedługo się jakaś zjawi? :>
OdpowiedzUsuńTak więc czekam, pozdrawiam i przepraszam za taką zwłokę:( <3